To jeden z dylematów, przed którym staje każdy (nie tylko) początkujący podróżnik. Pozornie śmieszny, ale jednak istnieje i dotyka każdego kto ma zoptymalizować swój bagaż. No to ile?
Ja wyznaję prostą zasadę:
jedne skarpety na nogach, drugie brudne, trzecie schną, czwarte do spania, piąte i szóste w zapasie.
O to, to… zawsze mam sześć par. I to mi wystarcza. Nawet na najdłuższych wyprawach.
Zostaw Komentarz